Moje dziwaczne opowiadanka

Shad

Skoro inni mogą to ja też. A co ? xD
Nie moge dodawać linków, więc dodam tu jedno z opowiadań.

Pewnego dnia w mięsnym.... czyli co Babcia Jadzia na dziś przygotowała.
- Dziś dzieci opowiem Wam bajeczkę numer jeden - mówi starsza kobieta z
herbatą w ręku i zaczyna swoją historię. Co opowie nam dziś? Tego nie wie
nikt.... (pomijając autorkę tego tekstu i Babcie Jadzię)
Pewnego dnia za górami i lasami, za wioską niebieskich Smerfów, Troskliwych
Misiów, chatką Baby Jagi i fabryką mielonych był sklep mięsny. Jego
właścicielem był pan Franek, który poza krojeniem mięsa uwielbiał się pocić.
Można powiedzieć, że było to jego hobby. Potrafił całe dnie nic nie robić tylko
pocić się i pocić... Nic, więc dziwnego, iż nikt nie kupował u pana Franka. Nie
pachniał on zbyt ładnie i nie był pociągający. Niestety nasz biedny właściciel
sklepu mięsnego nie wiedział, czemu wszyscy go unikają.
Pewnego dnia, gdy kroił sobie w najlepsze jakieś sympatyczne mięsko usłyszał
cichy głosik z kąta
-Nie krój mnie....
Myśląc, że są to tak zwane omamy lub jak też wolicie fatamorgana, dalej
spokojnie sobie kroił. Jednak, gdy głos stał się bardziej naglący, przystanął i
zaczął słuchać.
- Ach,ach ! Jaki ja jestem nieszczęśliwy?! Tyle osób mnie zjada i nawet tego nie
docenia! Nie wiedzą jakież trudne miałem dzieciństwo. Nie widzą, że byłem
najmniejszym z moich wszystkich braci i mamusia nie śpiewała mi do snu. Bracia
mnie nie lubili, a dziadziuś nie chciał mi dać swojej sztucznej szczęki do
potrzymania, chociaż wszystkim dawał.
Potem zły pan myśliwy mnie złapał, a teraz czekam tu w kolejce do krojenia....O
ja nieszczęśliwy....
Pan Franek był chłopem dobrym. zawsze wzruszały go historie miłosne,
melodramaty i telenowele. Także w tym przypadku jego serduszko bardzo się
wzruszyło i ruszyło w stronę kącika, chcąc pomóc tej biednej potrzebującej
pomocy istocie.
Jakże się zdziwił, gdy w kącie zobaczył... kawałek mięsa siedzący na jednej z
drewnianych skrzyni.
-Ach! Więc taki będzie mój koniec. Nawet nie zobaczyłem tego światełka w
tunelu. Ciemno się też jakoś niezbyt robi.- zaszlochało mięsko.
- To ty mnie wołałeś? - spytał poczciwy Franek.
- Tak, to ja. Mam już, bowiem dosyć tego, że wszyscy traktują mnie jakbym była
jakąś głupią szynką, a nie widzą mojego wnętrza.
Uratuj mnie, a spełnię Twoje trzy życzenia - poprosiło mię... to znaczy nasza
nowa koleżanka lub koleżka.
- Naprawdę spełnisz moje marzenia? - tutaj Franek pomyślał o zmianie swojego
hobby i przyciągnięciu masy klientów.
-Nieee... No, co ty? W bajki wierzysz? Tak mi tylko kazali gadać, więc gadam.
Ale za to mogę Ci prasować ubrania. Co ty na to?
-Dobra....
Od tamtej pory nasza para żyje sobie szczęśliwie. Każdy oddaje się swojej
pracy z zapałem. Franek poci się i kroi mięska, a nasza koleżanka (lub
koleżka
dalej nie wiadomo) pierze sobie i pierze. Tak żyją za siedmioma górami i
rzekami, za wioską niebieskich Smerfów, Troskliwych Misiów, chatką Baby Jagi
i fabryką mielonych.
KONIEC

kingusia ;)

Heh fajne opowiadanko Smile

))))) Mam nadzieję,że będzie kolejne Smile

Ivette

W sumie fajne opowiadanie Smile

Z humorem napisane. Nawet mi się podoba.

Shad

Reszta na avepeople.mylog.pl

Gość

No fajne. Ale wpierw ono miało prasować, a potem prało Mr. Green

Ravyn

No fajne. Ale wpierw ono miało prasować, a potem prało Mr. Green

Ten gość u góry to ja, można skasować...

tusiaaa

Ekstra zawsze liczyłam na to, że ten koleżka się odezwie i nie da sobie w kaszę dmuchać, bo ma bardzo piękną duszę i powinno się nią zachwycać, a w szczególności tym, z jakim poświęceniem pełni obowiązki domowe. Wreszcie się stało to, o czym marzyłam, a to w tak krótkim opowiadaniu. Jestem teraz niesamowicie zadowolona. Sama podnosiłam go niemal na duchu, ale mi się nie udawało. W końcu sam wziął się za siebie i zaprotestował. Tyle, że to nie prawda, że nikt go nie lubi, bo ma we mnie przyjaciółkę. Pozdrów go ode mnie. Razz

PS: Podobało mi się! Smile

falkorn

ty jestes wegetarianka??
orginalny to było takie jakby w stylu monty pythona...