Forum Książkowe forum Strona Główna
Terry Pratchett - Kot w stanie czystym

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Książkowe forum Strona Główna -> Czytelnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
DEMOLKA
Administrator
Administrator



Dołączył: 10 Kwi 2007
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:05, 14 Kwi 2007    Temat postu: Terry Pratchett - Kot w stanie czystym

[link widoczny dla zalogowanych]

Rozdział 1

Aż nazbyt wielu ludzi w tych czasach przyzwyczaja się do nudnych, masowo
produkowanych kotów, które często wręcz ociekają zdrowiem i odżywczymi witaminami,
jednak nie mogą się równać z dobrymi, starymi kotami, jakie bywały kiedyś. Kampania na
rzecz Prawdziwych Kotów dąży do zmiany tej sytuacji, pomagając ludziom rozpoznawać
koty Prawdziwe, kiedy je spotkają. Stąd ta książka.
Kampania na rzecz Prawdziwych Kotów jest przeciwna masowo wytwarzanym
kotom z beczki.
No dobrze. Wiec jak mamy rozpoznać kota Prawdziwego?
Proste. Natura wykonała za was sporą część pracy, dzięki czemu liczne koty
Prawdziwe są rozpoznawalne natychmiast. Na przykład wszystkie koty z pyszczkami,
które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem
owiniętym skarpetą, są Prawdziwymi kotami. Koty z uszami, które sprawiają wrażenie,
jakby ktoś przyciął je nożycami o zębatych ostrzach, też są Prawdziwymi kotami. Prawie
każdy nierodowodowy, niewysterylizowany kocur jest nie tylko Prawdziwy, ale w miarę
bywania w waszym domu staje się Prawdziwszy i Prawdziwszy, aż w jego Prawdziwość
nikt już nie może wątpić.
Puszyste koty niekoniecznie są niePrawdziwe, ale jeśli przed obiektywem,
reklamując cokolwiek ze słowem „Miau" na dołączonym zdjęciu produktu, uparcie
przybierają urażony wyraz pyszczka, to stanowczo każą powątpiewać w swoją
Prawdziwość.
Aha. Czyli koty w reklamach nie są Prawdziwe?
Właściwie pojawienie się w reklamie nie czyni jeszcze kota niePrawdziwym. Nic przecież nie może
na to poradzić, że ktoś wsadzi go w dziwaczną dywanikową piramidę, a potem zrobi zdjęcie, jak zirytowany
wygląda przez otwór ze środka. Natomiast jego zachowanie nie jest obojętne.
Na przykład: jeśli postawimy niePrawdziwego kota przed rzędem misek z kocią karmą, posłusznie
wybierze tę, którą wyprodukował sponsor, nawet jeśli pozostałe nie są podlane olejem samochodowym.
Prawdziwy kot za to skieruje się do tej najdroższej, wyrzuci ją na podłogę studia, zje z wyraźną
przyjemnością, skosztuje niektórych innych, zapłacze się w nogi kamerzyście, a potem utknie za podium
prezentera wiadomości. Tam zwymiotuje. A potem, kiedy jego właściciele kupią już kilka dużych puszek tej
nieszczęsnej karmy, odmówi tknięcia jej po raz drugi.
Prawdziwe koty nigdy nie noszą kokard (chociaż czasami noszą rrmszki - patrz „Koty z kreskówek").
Ani nie pojawiają się na kartkach świątecznych.
Ani nie gonią niczego, co ma w środku dzwoneczek.
Prawdziwe koty nie noszą obróż. Ale często się zdarza, że kot Prawdziwy nosi ubranka lalek i siedzi
z wyrazem futrzastego debilizmu na pyszczku, podczas gdy mózgiem dokonują złożonej analizy radarowej
bezpośredniego otoczenia. Po czym wykonuje nagle specjalny rodzaj skoku, który w jednym ruchu wyrywa
go z kapturka, sukienki i wózka dla lalek. Prawdziwe koty nie zawsze są opanowane. Ani nie są całkiem
neurotyczne. Są i takie, i takie, całkiem jak ludzie.
Prawdziwe koty jedzą tarty. I podroby. I masło. I wszystko inne, co zostanie na stole, jeśli tylko
uznają, że im się uda. Prawdziwe koty słyszą otwieranie drzwi lodówki dwa pomieszczenia dalej.
Kwestia ta wywołała pewną dyskusję, ale twardogłowi członkowie KnrPK uważają, że Prawdziwe
koty nie trafiają do kocich schronisk, kiedy ich właściciele wyjeżdżają, ale są karmione dzięki prostemu
systemowi misek i sąsiadów. Utrzymuje się również, że Prawdziwe koty nigdzie nie wyruszają w eleganckich
wiklinowych chatkach z cienkimi pręcikami od frontu. Zastanówmy się. Schizmy i debaty są życiem i krwią
demokracji, ale chciałbym tu przypomnieć niektórym co bardziej entuzjastycznym członkom wielkie szkody,
jakie Kampanii wyrządziła Dyskusja o Obroży Przeciwpchelnej (1985), Kłótnia o Prywatną Kuwetę (1986) i
to, co zostało dość pogardliwie określone jako Awantura o Wielką Miskę z Wypisanym Imieniem (1987). Jak
mówiłem wówczas, oczywiste jest, że idealny Prawdziwy kot zjada swoje posiłki z wyszczerbionego talerza z
zaschniętymi na brzegach resztkami poprzedniego posiłku, albo - bardziej typowo - z podłogi obok, to jednak
Prawdziwa kotowatość zależy od tego, czym się jest, a nie tego, co z tobą zrobią. Niektórzy z nas
mogą czuć się zadowoleni, transportując swoje koty w kartonowych pudłach z nazwą płatków śniadaniowych
na ściance, jednak Prawdziwe koty żywią wrodzoną nieufność do białych fartuchów i potrafią natychmiast
odgadnąć, kiedy w perspektywie pojawia się weterynarz. Wystrzeliwują wtedy z najtwardszego nawet
kartonu niczym pocisk balistyczny. Zwykle zdarza się to na zatłoczonej drodze albo w pełnej ludzi
poczekalni.
Mimo wielu złych emocji, jakie pozostawiła wspomniana wyżej Awantura o Wielką Miskę z
Wypisanym Imieniem, chcemy wyraźnie stwierdzić, że Prawdziwe koty jedzą z misek, na których wypisano
słowo MRUCZUŚ. Jadłyby z nich, nawet gdyby wypisano tam ARSZENIK. Jedzą ze wszystkiego.
Prawdziwe koty łapią różne rzeczy.
Prawdziwe koty zjadają prawie w całości wszystko, co złapią.
Celem Prawdziwego kota jest przejść przez życie spokojnie, tak by ludzie jak najrzadziej się do
niego wtrącali. Całkiem jak prawdziwi ludzie, jeśli się dobrze zastanowić.
Czy mogę być kotem rodowodowym i Prawdziwym kotem jednocześnie ?
Oczywiście, że nie. Jesteś człowiekiem.
Znaczy, czy kot może być...
Aha. Interesujący problem. Logicznie rzecz biorąc, wiedza, jak miał na imię pradziadek, nie powinna
stanowić przeszkody, by żyć pełnią życia, jednak niektórzy bardziej oddani sprawie członkowie Kampanii
sądzą, że Prawdziwy kot powinien żywić niejakie wątpliwości nawet w kwestii własnej egzystencji - a co
dopiero egzystencji swoich rodziców.
Uważamy, że to pogląd raczej ekstremalny. Prawdą jest, że w opinii wielu z nas Prawdziwy kot w
pełnym tego słowa znaczeniu wygląda jak ocalały po paskudnym wypadku z maszynką do mięsa-Jeśli
jednak ludzie zechcą oceniać Prawdziwość kota jedynie po wyglądzie i barwie futra, to muszą zrozumieć, że
doprowadzą do stworzenia całkiem nowej, osobnej rasy („W tym roku Absolutnym Championem zostaje
Węgielek, po ojcu Tenprzekletyszarydrańodsąsiadówznowuwlazłdokarmnika i malce Nazywamy Ją Po
Prostu Pusią z BedWellty").
Chodzi o to, że koty różnią się od psów. Aby przekształcić szorstkich i twardych psich przodków w
tych cuchnących, nadskakujących i zaślinionych kretynów*, jakich widzimy dzisiaj, niezbędny był pewien
wysiłek hodowlany. W trakcie przemiany w to, czego społeczeństwo owych czasów we własnej opinii
rzeczywiście potrzebowało - na przykład maszyn do prac ziemnych albo ozdób na rękawy - ich zasadnicza
psiowość stopniowo ulegała rozcieńczeniu.
Zatem typowy Prawdziwy pies o wiele częściej okaże się kundlem, tyle że określenie to jest pewnie
dzisiaj nielegalne. Natomiast koty są... no, kotami. Mniej więcej tej samej wielkości, w różnych kolorach,
niektóre tłuste, inne wychudzone, ale zawsze w wyraźny sposób kocie. Ponieważ jedyne czynności, do
których wykazywały jakąkolwiek skłonność, polegały na chwytaniu różnych rzeczy i spaniu, nikt nie zadawał
sobie trudu, żeby majstrować przy nich i przerabiać na cokolwiek innego. Interesujące są jednak spekulacje,
czym mogłyby się stać, gdyby historia potoczyła się inaczej (patrz „Koty, które utraciliśmy"). Koty były
hodowane w celu wzmocnienia praktycznie jednej tylko cechy, czyli ogólnej kotowatości. Wszystkie są więc
potencjalnie Prawdziwe. Prawdziwość to styl życia.
* Po gorącej dyskusji Komitet chce wyraźnie zaznaczyć, że określenia tego nie należy rozumieć jako
obejmujące kolejno: małe białe teriery z IQ ierne kundelki, które mogą trochę cuchnąć, ale przecież je
kochamy, ielkie i kudłate, sapiące bernardyny, które pochłaniają dziennie więcej protein, niż niektórzy ludzie
widują przez rok**, ale rozumieją każde nasze stówo, poważnie, i są jak członek rodziny.
** Komitet, który – mimo straszliwych nacisków – nie zdołał usunąć tego zdania, hahaha, prosił, by zmienić
je na “mają zdrowy apelyt jak na psa w swoim wieku". Określenie to odnosi się prawdopodobnie do sytuacji,
gdy wielki pysk opada niczym łyżka koparki***, a potem pcha wielką jak zlew michę przez całą kuchnię.
*** Komitet może sobie mówić, co chce, ale przewodniczący - który z pełną świadomością przyznaje, że
nigdy nie doznał rozkoszy i radości posiadania psa, nie zamierza ich poznawać i całkowicie akceptuje fakt,
że istnieją domy, w których psy i koty żyją w rodzinnej harmonii – widział, jak taki pies je.
Co Kampania na rzecz Prawdziwych Katów ma przeciwka psom?
Nic.
Nie, poważnie.,,
Naprawdę. Istnieją doskonale grzeczne, wytresowane, posłuszne psy, które nie szczekają jak
zacięta płyta, nie brudzą na środku chodnika, nie obwąchują kroczy ani nie zachowują się jak ulubieńcy
wszystkich w okolicy, bo im się wydaje, że są takie rozkoszne. I nie skamlą, nie kradną i nie płaszczą się w
stylu, który zawstydziłby XPV-wiec7nego zawodowego żebraka. Uznajemy ten fakt.
To dobrze.
Istnieją także wielkoduszni strażnicy miejscy, dziwki o złotych sercach oraz prawnicy, którzy nie
wyjeżdżają na wakacje w samym środku waszej skomplikowanej sprawy z kupnem domu. Tyle że nie
spotyka się ich zbyt często.
Jak zacząć
Wzięliśmy kota, ponieważ niespecjalnie lubiliśmy koty.
Nasz ogród był terytorium spornym pięciu miejscowych ko-curów, a słyszeliśmy, że najlepszą
metodą niedopuszczania innych kotów jest posiadanie własnego.
Chwila racjonalnej analizy natychmiast wykryje pewien błąd w tym rozumowaniu. Jednakże, jeśli
ktoś ma predyspozycje do trzymania kotów, racjonalna analiza nie ma z tym nic wspólnego. Nigdy jeszcze
nie spotkaliśmy człowieka, który by pamiętał, jak obudził się pewnego dnia i pomyślał: „Dziś rano pójdę po
zakupy, kupię trochę brukselki, to takie niebieskie do spłuczki, folię aluminiową... aha, tak, kot też by się
przydał".
Koty mają sposoby, by być tu od zawsze, nawet jeśli dopiero co się pojawiły. Poruszają się we
własnym, osobistym rytmie czasu. Zachowują się tak, jakby ludzki świat był tym, w którym akurat
przypadkiem się zatrzymały w drodze do czegoś, być może o wiele ciekawszego.
A właściwie, kiedy się zastanowić, to co my o nich wiemy? Skąd się wzięty? Ludzie mówią: „No,
ewolucja, to przecież rozsądne". Ale dlaczego? Spójrzmy na psy. Psy pochodzą od wilków - od razu widać.
Niektóre z nich, choćby owczarki alzackie, to praktycznie wilki z obrożami, czekające na właściwy moment.
Po nich jest cale mnóstwo mniejszych psów, coraz mniejszych, aż do rozmiaru tych dziwacznych maluchów
o imionach z dużą liczbą Z, które piszczą i mieszczą się w kuflach. Chodzi o to, że widzimy tu ewolucję w
działaniu, wszystkie etapy od kosmatych półwilków po łyse ujadające stworzenia, hodowane po to, by
wchodziły do cesarskiego rękawa czy gdzie tam jeszcze.
Wiemy, że gdyby cywilizacja nagle się skończyła, gdyby wielkie rozklekotane machiny z Alfa
Centami zjechały nagle z nieba i porwały wszystkich ludzi, psy byłyby mniej więcej o dwa posiłki od
przemiany w wilki.
Albo spójrzmy na siebie. Niektóre szczegóły są może trochę mgliste, ale my - sprytni, cywilizowani
my, wiedzący wszystko o kredytach, teflonowych patelniach i Giuseppe Verdim - możemy spojrzeć przez
swoje genetyczne ramie i zobaczyć cały szereg chwiejnych postaci sięgający aż do drobnych, skulonych
sylwetek o owłosionych piersiach, niskich czołach i inteligencji publiczności teleturnieju. Koty są całkiem
inne. Z jednej strony mamy te wielkie, płowe monstra, które ziewając, wylegują się pod gorącym słońcem na
sawannie albo w wilgotnych, upalnych dżunglach, z drugiej maleństwa, które potrafią spać na kaloryferach i
korzystać z kocich drzwiczek. I niewiele między nimi, prawda? Cały gatunek w zasadzie podzielony między
300 kg pasiastych mięśni, które potrafią powalić antylopę, a pięć kilogramów mruczenia. I nigdzie nie
znajdziemy kota z Piltdown - brakującego ogniwa kociej ewolucji. Pewnie, istnieje kot dziki, ale wygląda
całkiem jak przeciętny udomowiony i pręgowany zwierzak, który dostał cegłą po głowie i się z tego powodu
rozzłościł. Nie, musimy się z tym pogodzić. Koty po prostu się pojawiły. W jednej chwili nie było niczego, w
następnej już Egipcjanie oddawali im cześć, mumifikowali je i wznosili dla nich grobowce. Faraon nie będzie
przecież babrał się z łopatą w smętnym zakątku ogrodu za szopą z narzędziami – nie wtedy, kiedy 20 000
ludzi i stosy belek akurat nie mają nic do roboty.
Naukowcy pracujący dla Kampanii na rzecz Prawdziwych Kotów uważają, że z powodu
eksperymentów Schródingera (zob.) cała kwestia, skąd właściwie wzięły się koty i w jaki sposób, jest
obecnie zupełnie pozbawiona znaczenia. Wydaje się bowiem, że pewne koty bezproblemowo podróżują w
czasie i przestrzeni, a zatem jedyne miejsce i czas, co do którego możemy być pewni, że stamtąd
przybywają, to teraz.


Jeśli ktoś che abym przesłała e-booka to niech poda emaila;)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gucio
CZŁOWIEK
CZŁOWIEK



Dołączył: 10 Kwi 2007
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:48, 14 Kwi 2007    Temat postu:

fajne;)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ghost Rider
Amator Słowa



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ankh-Morpork

PostWysłany: Pon 21:52, 30 Kwi 2007    Temat postu:

Uwielbiam Pratchetta. I Schrodingera też. Poproszę e-booka! [link widoczny dla zalogowanych]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DEMOLKA
Administrator
Administrator



Dołączył: 10 Kwi 2007
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:14, 30 Kwi 2007    Temat postu:

Już wysłałam Wink Wink Wink Wink Wink Wink Wink Wink Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ghost Rider
Amator Słowa



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ankh-Morpork

PostWysłany: Pon 23:03, 30 Kwi 2007    Temat postu:

Dziękować, dziękować!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Książkowe forum Strona Główna -> Czytelnia Wszystkie czasy w strefie GMT + 3 Godziny
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy